http://www.proel.org/traductores/janicki.htm

http://wanclik.free.fr/Los_Visigodos.htm

AD POLONOS PROCERES

Janjevci are inhabitants of the Kosovo town of Janjevo and surrounding villages, located near Pristina as well as villages centered around Letnica near Vitina.

The Janjevci as a specific group are one of two Roman Catholic South Slavic regional subgroups in Kosovo. The Janjevci are descended from traders who came to Kosovo in 14th century (earliest recorded date is 1303) from the Dubrovnik Republic, modern-day Croatia. They kept their Catholic religion and Croatian identity since then. Ever they have been migrating from Kosovo to Croatia, during the process of Yugoslavia's disintegration and the

inhabitants from Letnica (another Croatian village in Kosovo) emigrated to Croatia and settled in abandoned homes of Serbs in the villages of Voćin and Varešnica in western Slavonia. Their Serb inhabitants had previously fled due to the war in Croatia.

Many of the Janjevci settled in Serb homes in inner Dalmatia the village of Kistanje which was following er some of the Serbian refugees returned, the village became divided between two hostile communities. The Janjevci have since returned the Serbian houses to their owners and instead had houses built for themselves in a new part of Kistanje caled Novo Naselje (lit. New Settlement).

Before, there were 8,062 Janjevci in Kosovo. Aftly around 350 remained, the rest fled mostly to Croatia.

 

 

Quae vos tam dirae stimulant ad tanta Megaerae

Dissidia, in proprium sollicitantque malum,

O proceres, illustre genus, Lechaea propago,

Gloria Gradivi maxima, magna togae!

Quis furor aut cuius vos fert insania fati,

Aut quis vos Stygii numinis error agit?

Exagitat vestras discordia mutua mentes,

Urget in adversas vestraque corda vices?

Metaque cum cunctis praescripta sit una reique

Unius fieri debeat unus amor,

Curritis in varium, quamvis iter omne videtis

Sincerum, vestros quo decet ire pedes.

Sed privata vetant odia et privata simultas

Et tacita occultum quae vorat ira iecur.

Ira iecur vorat occultum, celatur et ardet

Et veram fingit mens simulata fidem.

Scribitis et missam legitis persaepe salutem

Nec nisi amicitiam nuntia charta crepat,

Sed longe diversa domi verbisque voluntas

Dissona sub blanda calliditate manet.

Congressus colitis pulchroque occurritis ore,

Complexus variam iungitis iuque vicem,

Ducitis et miris convivia mira triumphis,

Proque salute graves fert gula ficta scyphos.

Luditis et pictis posito super aere libellis;

Ars etenim summis convenit ista viris.

Hanc etiam magmis fertur coluisse Camillus

Et Decii, patriae victima laeta suae.

Munera quid referam? Donis certatis utrimque,

Ut donatae ammum testificentur opes.

Hic dominum vocat hunc, patruum vocat ille patremque,

Hi sunt affines, hic gener, ille socer.

Hic tibi servitium commendat, at ille precatur,

Qui possint Pylios aequiparare diea.

O fucata fides, o pectora falsa, sub albo

Vellere vesani plena furore lupi!

Mellitas geritis linguas gestusque, sed isto

Sub melle interius dira venena latent.

Quae tunc apparent, cum publica causa vocatur

In medium, ad vestros subiciturque pedes.

Tunc illam calcare licet vel tollere; sed vix

Tam pius in vobis unus et alter adest.

Tmic odii privata lues celatus et ignis

Proditur indiciis exoriturque suis.

Tunc varii sensus, tunc se discordia sursum

Erigit unius de statione rei.

Displicet ista tibi sententia, non mala quod sit,

Auctor at illius displicet ante tibi.

Turpe putas igitur meliori cedere voto

Et vis stultitiae ferre tropaea tuae.

Interea commune bonum prosternis et irae

Indulgens patriae publica damna facis,

Cum natus non sis, ut ait rex ille sophorum,

Tu tibi, sed patriae commoda ferre tuae.

Quam melius, proceres, vos mens comuncta teneret

Et studium vobis omnibus esset idem!

Tempore concordi consurgunt parva vigentque,

Discordi contra tempore summa ruunt;

Cuncta fovet, confirmat, alit Concordia, summo

Proxima apud veteres diva locata Iovi.

Hac duce magna suum servat natura tenorem

Inque suis regnant haec elementa locis.

Hac duce diversum percurunt sidera caelum

Et reparat solitas tempus et aura vices.

Hanc violare pater superum si tentet, in illud

Cerneret antiquum cuncta redire chaos.

Haec dea prima dedit populo incrementa futuro,

Spes hominum generis cum duo tota forent.

Prima recurvato terram disrupit aratro,

Prima sub ignotam semina misit humum.

Prima dedit leges et magnas condidit urbes

Et posuit dominis templa dicata deis,

Regnaque firmavit, Romanis subdidit orbem

Fascibus, eiecta qui cecidere dea.

Haec eadem nostri iecit primordia regni,

Tunc cum desertos Lechus imvit agros

Parvaque constituit properatae culmina Gnesnae,

Moxque duci et populo nomen opesque dedit.

Iuraque iam magnis Casimiro rege Polonis,

Qui magnus patriae est dictus amore, tulit,

Iura, quibus nostrae celebrata est fama Coronae,

Hei modo ad extremum paene redacta malum.

Cur? Quia nulla sapit vobis concordia. Tali

Legifera est olim Sparta sepulta lue.

Ergo per vestum patria est afflicta furorem

Libertasque novo colla dat aegra iugo.

Multorum iustae nascuntur ubique querelae

Et populum varius plangor et horror habet.

Cur tamen hoc? Praestat verum prodestque tacere,

Ne sutor crepidae flectat ab orbe suae.

Vos quoque, quis dubitet, quae sunt lugenda, videtis,

Sed pietas ad vos non habet ulla viam.

Publica calcatis, quibus et privata trahuntur,

Cum simul hoc solvi cuncta necesse modo.

Credite, discordes animi, quod et ista ruina

Non minus in vestrum est corruitura caput;

Idem etenim Boreas, imam qui verrit arenam,

Robora silvarum frangere summa solet.

 Klemens Janicki


Elegia VII
O sobie samym do potomności - podczas niebezpiecznej choroby

(fragmenty)

Nosse voles vitae fata peracta meae...

Jeśli ktokolwiek gdy będę w grobie
Zapragnie o nas zasięgnąć wieści
Niech przejrzy kartę, com sam o sobie
Napisał w chwilach ciężkiej boleści -
Za Znińskim bagnem jest wieś przejezdna
Co się Janusza imieniem zowie,
tamtędy niegdyś polscy królowie
Jeździli w pruską ziemię do Gniezna -
I tam mój ojciec mieszkaniec wioski
Orał poczciwie grunt - pradziadowski. -
Tam gdy mu dziatwa morem pomarła,
Co nasze strony wyniszczał srodze,
Łza się z ojcowskich źrenic otarła -
Gdy na świat Boży, k'niemu przychodzę
. -

Dla mnie czwartego dnia listopada
Błysnęło światło jasności dniowej,
W tym samym roku kiedy śmierć blada
Przerwała życie polskiej królowej.
-
Onej Zapolskiej dobrej Barbary,
Którą opłakał lud cały społem.
Zaledwo piąte lato zacząłem,
Gdym już naukom dawał ofiary.
Bo ojciec czujny o dni dziecięce
Nie chciał mnie trudom poświęcać wcale,
NIe dałmi sochy w niewprawne ręce
Ani pozwolił schnąć na upale. -
Potem o dzięki dobroci Pańskiej
Umysł od miejskich mistrzów przetarty,
Wzniosłem do szkoły, którą Lubrański
Świeżo założył na brzegach Warty. (...)
Tamem usłyszał imię Wirgila,
I Nazonowe imię mistrzowskie -
Tamem poetów wielbił do tyla
Żem dla nich cześci oddawał boskie. -
Ilem tam pracy ze łzami spolił!
Ilem wzniósł modłów do Apollina
Aby mnie przyjął za swego syna
I w swoim chórze śpiewać pozwolił!
Skinął - przyzwolił - i lirę wziąłem (...)

Ubogi ojciec swoje ostatki
Wywlókł już dla mnie z rolniczej chatki -
Ślubować muzom nie było za czem,
Miałem je żegnać wolą, nie wolą,
Gdy wielki Krzycki tknięty mym płaczem
Czule pomyślał nad moją dolą. -
Dom swój otworzył - sercem łaskawym
Przyrzekł mym muzom bywać pomocą,
Spełnił co przyrzekł - lecz zmarł niebawem
I znów widziałęm przyszłość sierocą.
Lecz dobre losy mego żywot
Były wrócone prawicą Boską
Przyjał mnie Kmita, nie szczędząc złota
Słął mnie po światło na ziemię włoską -
Spełnione chęci, lece ochoczy
Zanieść Palladzie serce i głowę,
Lecz los mnie zdradza, choroba tłoczy,
I zmusza wracać w progi domowe. (...)
Oto i wszystko - cóż pisać dłużej?
Kto będzie ciekaw dosyć się dowie,
Słąbe mam siły, zwątlone zdrowie,
I lada praca już mnie unuży.
Jednak oblicze weselem kwitnie,
Płonę rumieńcem jako niewiasta,
Słowa mi idą łacno, dobitnie,
A postać słusznej miary dorasta. (...)
Jam zawsze cześcią właściwą pałął
Na słowa Tyta pamiętne wiecznie:
"Nikomum dzisiaj dobra nie zdziałął
Dzień to stracony bezużytecznie".
Mięknę gdy we łzach obaczę oczy,
Me sarnie serce lęka się trwoży,
I kląłem wojny, gdy bój się toczy,
Bom nosił w sercu wszystek lud Boży -
W życiu narowy miałem niewieście,
Lubiłem stroje, miękkość, wygody,
Lecz nimem skończył wiosen dwadzieście
Nic nie pijałem krom czystej wody. -
(Z niej to mych chorób wynikły stopnie
Z niej moje płuca puchną boleśnie). -
Miłość w mym sercu wrzała pochopnie,
W młodzieńczej piersi czułem ją wcześnie. -
Pod ton miłosny i lutnię stroję,
I siłam pieśni miłosnych sklecił,
"A gdzież (spytacie) te pisma moje?"
O! dawnom nimi komin podniecił.
Pienie dziecinne wątłe i blade,
Niegodne życia ogniem spłonęło. -
Dziś kończąc piątą Olimpiadę
Mógłbym na większe zdobyć się dzieło -
Lecz ginę wcześnie - o! jakem żądał
Ciebie ojczyzno śpiewać czule!
Twe stare dzieje, twe zacne króle,
Czary i ludzi com ich oglądał - (...)
Żegnam was druhy, któym jedynie
Dałem swe serce jawnym dowodem,
O Antoninie! O Antoninie!
Bywaj mi zdrowy z całym twym rodem.
Biada mi, biada, nie miałem pory
Całych mych uczuć wykazać tobie, Ani zawdzięczyć duchem pokory,
Żeś mnie tak często dźwigał w chorobie. (...)
Kiedy mnie przodki moje spytają:
Czemu z tak wątłym cielesnym pyłem,
I tylu chorób obarczon zgrają,
Nad zamierzoną porę przeżyłęm?
Powiem: na ziemi jest lekarz dzielny,
On sztuką wspierał e słabe siły,
On mnie z pościeli dźwignął śmiertelnej
I co dzień prawie wskrzeszał z mogiły. (...)
Lecz ze mnie jadu nic nie wywierci
Ni ziemskie środki, ni ludzkie czyny,
We krwi nosiłem zaród mej śmierci
Bo i moj rodzic zmarł od puchliny, -
Nie dziw, że hydrze nie starłszy głowy
I dzielny lekarz opuścił ręce!
O Antoninie! Takimi słowy
Za grobem pamięć twoją uświęcę!
Sam to usłyszysz - gdy na twym czole
Późnego wieku osiędzie zima,
Ty przyjdziesz do nas - bo w tym padole
Wiecznej dziedziny nikomu nima.

(przeł. Władysław Syrokomla)
Variae elegiae

 

Klemens Janicki



Elegia I


Idź już, książeczko, naglą przyjaciele.
Musisz się z mroku wynurzyć na światło.
Staniesz się służką tłumu, za grosz kupną,
I stracę władzę ojcowską nad tobą.
Ktoś cię znieważy, ktoś rzuci w płomienie,
A ty daremnie będziesz mnie przyzywać.

Drżysz, płaczesz, trwożnie się za mną oglądasz.
Do gniazda tęsknisz? Lękasz się uczonych?
Pomyśl - któż będzie aż tak nieżyczliwy
Jak ty dla siebie? I tak nierozumny?
Muz ulubieńcy, tacy jak ów łabędź
Z Meonii, Homer - mają czyste serca.
Potrafią błędy wybaczać i sami
Często dla siebie proszą przebaczenia.
Może się tłumu lękasz? Nie bez racji!
Pośród nieuków im kto będzie głupszy,
Osądzie ciebie tym surowiej. Głośno
Ganiąc cię, będzie chciał się wielkim wydać
Przez to, że - pośród tłumu - nas poniża.
Czytając, parsknie śmiechem i zawoła:
"W ogień te brednie rzucić! Do rynsztoka!"
Jeden jest tylko sposób, abyś mogła
Nie ulec wrogom. Krótko cię pouczę.
Widziałem w Lacjum, jak wędrowiec, pragnąc
Przez kraj wędrować spokojnie i szybko,
Imię jakiegoś władcy i herb jego
Naszywa sobie na przodzie kubraka,
A one strzegą go od złej przygody,
Wyposażając w łaski i honory.
Ty w taką samą przyoblecz się zbroję
I ozdób czoło godłem znamienitym.
Skąd je wziąć, powiem. Ale zbądź się trwogi,
Wielkiego męża poproś o błahostkę.

Na dwór biskupa Samuela pójdziesz.
Trzeba tam czekać na chwilę stosowną,
Biskup największe bowiem sprawy państwa,
Którego pieczęć ma w swej mocy, bada.
O tym, by nie wejść w niestosownej porze,
Musimy pilnie pamiętać oboje.
Gdy zaś uzyskasz posłuchanie, wtedy
Do nóg upadłszy biskupa, tak przemów:
"O, Samuelu, ty, co dziś jedyny
Potrafisz wielkie te godności dźwigać!
Poety z ludu posłanniczka, z woli
Mojego pana ubogiego przyszłam,
Aby cię uczcić i złożyć życzenia
Z racji powrotu - i prosić o łaskę.
Każą mi w tłum się wmieszać. Tyś jest mocen
Sprawić, bym mogła tam kroczyć bezpiecznie.
Chroń mnie powagą swą i życzliwością
I pozwól twoją zwać się służebnicą,
I nosić - aby wszyscy uwierzyli,
Żem twoja - herb twój, Czerwonego Ciołka.
Bez tego blasku kubrak mój pogardę
Ściągnie i zepchną mnie ludzie z gościńca.
Dziś, jak wiesz dobrze, tylko według szaty
Tłum sądzi ludzi. Marny ten, kto drogą
Krocząc, obfitym nie olśniewa złotem,
Marny ten, kogo jedwab nie otulił.
Na moim grzbiecie czarny kubrak, ciemną
Mam twarz. Czerń tylko zgadza się z mą treścią.
Bo oprócz chorób, jęków i boleści
Niczego nie znam. Zwą mnie Księgą Żalów.
Niechże więc czarną tę rozświeci szatę
Twój Ciołek. Wszyscy na mnie się zapatrzą.
Sławna nie tylko wśród ludu, przekroczę
Może i progi naszych królów świetne,
Pod których długim panowaniem oby
Twój Ciołek długo strzegł sarmackich owiec."

Kiedy wypowiesz te słowa, książeczko,
Z ufnością czekaj na spełnienie prośby.
On skinie głową, poda ci prawicę,
Łaskawie przyjmie cię pod swą opiekę.
Szczęśliwie wejdziesz w świat, a wielkie imię
Sprawi, że będą cię kochać Polacy.
Lecz dokądkolwiek losy cię powiodą,
Bacz, byś się sobie nie wydała wielka
I nie uniosła się pychą. Szczęśliwy,
Kto siebie zawsze własnym łokciem mierzy.
Uznaj swe błędy. Jeżeli masz miejsca
Bez błędów, zliczysz takich kart niewiele.
Bo przecież, kiedym pisał to, co teraz
Niesiesz w świat, kiedym wiązał te westchnienia,
Nie Muza, ale Śmierć nade mną stała,
Czarną ściskając ręką moje pióro.
Owidiuszowi jeśli się wybacza,
Że w mrocznym czasie śpiew jego brzmiał głucho,
Niechże czytelnik pomni: nie wygnańcem,
Lecz prawie trupem byłem, gdym to pisał.

 

Do dzieci bawiących się obręczą


Do dzieci bawiących się obręczą
Jak szybko toczy się ta obręcz, dzieci!
Tak samo pędzi czas i wasze życie.
Upadła obręcz! I znów się podrywa!
A pory, kiedy miną, już nie wrócą.

 

Cień Janicjusza do Czytelnika


Choć pieśnią srogie koiłem tygrysy,
Nie mogłem ugiąć woli śmierci dzikiej.
Wszystko, co żyje pod rosistym Diany
Kręgiem, ma umrzeć - taka wola losów.
Nie trzeba ufać więc marnościom ziemi;
Duch tylko dąży do wysokich Larów.

 

janicki Family Crest

 

 

 

Spelling variations include: Yannick, Yannich, Jannicke, Jannick, Janicken, Janicki,Janik;Yanacke, Yanicken, Yanichen, Janichen and many more.

First found in Prussia, where the name emerged in medieval times as one of the notable families of the region.

Some of the first settlers of this name or some of its variants were: settlers who travelled to the New World and established themselves along the eastern seaboard of the United States and Canada in the 18th and 19th centuries.

(

 

IAGELLO SEU VLADISLAUS IV

 

Hic gentilis erat Litavus de stirpe Iagello,

Vir bonus et tantas inter honestus opes.

Mox est caelesti princeps baptismate tinctus,

Quem subito est dominum gens imitata suum.

Hinc dotale capit pulchra cum coniuge regnum

Et tribuit Litavis signa Polona suis.

Rege sub hoc memorem suscepit Prussia cladem,

Saepius et rigidus concidit ense Getes.

Quam multa in regno struxit delubra Polono,

Monstrat gymnasium sat puto, Croca, tuum.

Et linquens gnatos ex iusta coniuge natos

Lucida fulgentis scandit ad astra poli.

Sanctes Pagnino o Pagnini, nacido el 18 de octubre de 1470 en Lucca, Republica de Lucca que actualmente forma parte de Italia y muerto el 24 de agosto de 1536 en Lyon, ha pasado a la Historia por un detalle que la mayorķa de los lectores y estudiosos de la Biblia desconocen: Ser el primero en dividir los capķtulos de la Biblia en versķculos numerados. Tal cosa la hizo en su traducción de la Biblia al latķn (Lyon, 1528), siendo el primero que acometķa tal tarea desde Jerónimo. Su obra es un punto de referencia para los posteriores traductores que en el siglo XVI emprenderįn la misma empresa. Se trata de un trabajo muy literal, a veces en exceso, hasta el punto de parecer rudo y poco elegante, lo que no fue obstįculo para que fuera reimpresa varias veces. Esta traducción fue revisada y anotada por el espańol Miguel Servet, en Lyon en 1542. 

Los primeros ańos de su vida los pasó en trabajos del campo, pero en 1487 ingresó en la orden dominica en Florencia, donde fue discķpulo de Savonarola, pero en 1516 lo encontramos en Roma para entrevistarse con León X, de quien recibe aliento para su trabajo de traducción y lo nombra profesor en el Colegio de lenguas orientales. Allķ editó dos obras, la primera de filologķa semķtica, la segunda griega. Pero la obra que le dio renombre por encima de todas fue la traducción ya mencionada de la Biblia, en la que empleó 25 ańos y que fue reeditada numerosas veces.

Al ser un erudito en hebreo compuso un léxico, Thesaurus linguae sanctae, de tal lengua que fue reimpreso muchas veces y que se convirtió en una herramienta de enorme valor para todos los estudiosos de hebreo de aquella época y de tiempos posteriores.

Pįgina de inicioPįgina de inicio Grandes